Literacka majsternia Wołodymyra Łysa

Wołodymyr Łys (ukr. Володоимир Лис) zajmuje czołowe miejsce wśród współczesnych, poczytnych pisarzy ukraińskich, pozostając przy tym niepoznanym dla polskiego czytelnika. W tutejszej części Internetu próżno szukać, ba! – nie tylko obszernych opracowań na jego temat, ale nawet czegokolwiek wykraczającego poza lapidarną informację. Tymczasem mamy do czynienia z artystą, z którym bez wątpienia warto zaznajomić się bliżej.

„Żywy klasyk współczesnej literatury ukraińskiej”, autor „Stulecia Jakowa” (gdzieniegdzie książka zwana jest „Stuleciem Jakuba”), powieści przeniesionej w 2016 r. na srebrny ekran w formie czteroodcinkowego miniserialu o tematyce historycznej, urodził się 26 października 1950 r. na chutorze w pobliżu niewielkiej wioski Zhorany* w obwodzie Wołyńskim. W wieku 27 lat ukończył dziennikarstwo na Uniwersytecie Lwowskim – na słynnej akademii noszącej imię Iwana Franki. W późniejszym okresie życia służył w wojsku, uprawiał dziennikarstwo w lokalnych gazetach Wołynia, Chmielnicczyzny, obwodzie chersońskim czy rówieńskim. W ostatnim czasie związany z pismem „Wołyń”. Prozaik i dramaturg, ale i również – narodowy synoptyk (”Kulisy pogody”), ukr. „Таємна кухня погоди”, eseje na temat synoptyki, pozycja nieprzetłumaczona na język polski).

Świeżo po zakończeniu nauki Łys podejmuje aktywność zawodową. Już w latach 80-tych łączy działalność dziennikarską i pisarstwo, ta pierwsza zresztą na stałe odciśnie swe piętno w autorskim spojrzeniu na literaturę. Debiut Łysa stał jednak pod znakiem dramaturgii. Pięć jego sztuk teatralnych wystawiano w różnych teatrach Ukrainy oraz prezentowano na falach rozgłośni radiowych. Kariera dziennikarska daje asumpt licznym liniom fabularnym w dziełach autora, który wyjątkowo ceni w niej (i skrzętnie korzysta z okazji) przeprowadzanie wywiadów, rozmów. Zasłyszane wówczas historie prostych, zwykłych ludzi znajdują odzwierciedlenie na kartach powieści bohaterów, a niekiedy na losy jednego z nich składają się biografie kilku faktycznych postaci. Jak stwierdza to sam Wołodymyr Łys – najczęściej właśnie samo życie pisze najbardziej niespotykane scenariusze. W jednym z wywiadów wspominał o spotkaniu z kobietą, która krytycznie podchodziła do pewnego epizodu z jednego z dzieł Łysa, wysuwając zarzut nadmiernego patosu. Opisana historia była jednak odwzorowaniem realnych zdarzeń. Ale tak było! – odpowiada autor. Czytelnicy nadzwyczaj często dowierzają temu, co wymyśli pisarz, natomiast dystansują się wobec rzeczywistych wydarzeń.

Weźmy za przykład „Stulecie Jakowa”. W książce opisana jest historia jednego człowieka, który zbliża się do setnych urodzin. Okrągły jubileusz sprzyja bogatej w przeżycia biografii, tu jednak swoje dodają kaprysy historii światowej. W sędziwym obliczu Jakowa odbijają się losy aż czterech ludzi: dziadka Wołodymyra Łysa, mieszkańca rodzinnej wioski autora, od wieków żyjącego w niej starca i więźnia obozu koncentracyjnego. Inne, znane wydawnictwo Łysa, „Wyspa Sylwestra” (autorska propozycja polskiej nazwy; w oryginale „Острів Сильвестра”, pozycja jeszcze nie przetłumaczona) natchnęła za to życzeniowo wyrażona myśl hiszpańskiego kolegi po fachu, Camilo José Celi, który wyznał, że marzy o napisaniu książki, akcja której zawiązuje się od samobójstwa głównego bohatera. Ukraińskiego pisarza 13 lat prześladowała zaduma nad tym, w jaki sposób można by poprowadzić fabułę przy tak ustalonym punkcie wyjścia. Nie wiedząc, czy José życzenie urzeczywistnił, Łys spełnił je za niego. Owa zewnętrzna inspiracja, metodyka oparta na twórczym przetwarzaniu zaobserwowanej, zasłyszanej rzeczywistości, specyficzne podejście do tworzenia, zdaniem pisarza jest zasługą okresu dziennikarskiego.

W swym literackim credo akcentuje radość, czerpaną z samego procesu pisania. Szukanie frazy, zgrabnego, fabularnego kroku, układanie artystycznego pejzażu, całości. Zwykłe, warsztatowe czynności, rutynową codzienność pracy nad tekstem utożsamia z odruchami samej duszy. Zapewne za sprawą tego niezwykłego pojednania twórczość Łysa krytycy określają mianem nowatorskiej, symbolicznej, psychologizującej. Wiele mówiące są także liczne nagrody i odznaczenia w dziedzinie literatury. Jedna z pozycji obowiązkowych dla każdego entuzjasty literatury ukraińskiej.

Jędrzej Skotarek

 

*W polskim przekładzie miejscowości Згорани funkcjonuje skłonność do oddawania dźwięcznej ukr. głoski [h] jako polskiego [g]. Autor artykułu skłania się jednak do nadania toponimom bardziej ukraińskiego wydźwięku w przekładzie, dlatego pozostawił zapis „Zhorany”.

Shopping Cart